czwartek, 6 lutego 2014

Troll gra #5 - Śpieszmy się kochać dobre sklepy, tak szybko odchodzą...

Do tej pory troll chwalił (sobie) i polecał (innym) GreenManGaming.com. Już mi przeszło. 

Dzięki niezrozumiałej do końca (ale na pewno mającej coś wspólnego z pieniędzmi... w myśl starego przysłowia) decyzji, w ciągu jednej chwili, jak za dotknięciem magicznej różdżki, troll i pozostali mieszkańcy Polski zostali pozbawieni możliwości płacenia za gry w USD. Teraz mamy GBP. Co oznacza kilku-kilkunastoprocentowy skok cen nominalnych w górę.

Dla nieznających genezy problemu, krótkie info: wydawcy ustalając ceny produktów na danym obszarze walutowym nie biorą wcale pod uwagę takich kwestii, jak rzeczywista siła nabywcza walut czy faktyczne kursy. Ceny ustalane są arbitralnie. Regułą jest, że jeśli cena dla obszaru USD wynosi x USD, to dla obszaru EUR wynosi ona x EUR (dla obszaru GBP z reguły wynosi y GBP, gdzie y jest nieznacznie mniejsze od x i w żaden sposób nie odzwierciedla stosunku kursów dolara do funta). I to własnie owocuje wspomnianym wyżej skokiem cen dla nabywców w Polsce (gdzie ani USD, ani EUR, ani tym bardziej GBP nie jest walutą rodzimą...). Dla przykładu: The Elder Scrolls Online (edycja podstawowa) zdrożało z 59.99 USD (ok. 185 PLN) do 49.99 GBP (ok. 252 PLN).

Nabywcy z Polski generowali ok. 5% wejść (i zapewne także utargu) dla GMG. A przecież nie tylko Polska została dotknięta tym szaleństwem. Ciekawe czy wzrost cen zrekompensuje im utratę klientów i ich zaufania.

Na chwilę obecną jedyne sklepy umożliwiające swobodne (bez kombinowania z miejscem zamieszkania/VPN/proxy - jak w przypadku Amazon.com) zakupy gier w USD to Humble Bundle Store i GOG.com. Które to sklepy - razem z towarzyszącymi im akcjami promocyjnymi - szczerze polecam.

wtorek, 4 lutego 2014

Troll gra #4 - Meine liebe Helga... (Loadout)

Od kilku dni troll ma nową zabawkę. Pamiętacie jak zachwycałem się Borderlandsami? Nowa zabawka współdzieli z nimi m.in. komiksową oprawę graficzną, modułowo konstruowane spluwy i miejscami chory humor. No dobra, zupełnie chory humor.

Lads & lasses, oto Loadout!

 Nieocenzurowany launch trailer. Tak to właśnie wygląda...

Wyprodukowany przez Edge of Reality sieciowy darmowy (klasyczny model Free-2-Play + Item Shop) drużynowy shooter TPP - został udostępniony dla szerokich mas całkiem niedawno (31.01.14) na Steamie. Clue zabawy jest samodzielne tworzenie spluw, którymi następnie przerabiamy na krwawą mielonkę boty lub innych graczy. Do wyboru są 4 bazowe klasy broni: rifles (karabiny), launchers (wyrzutnie rakiet), pulse guns (strzelają dużą ilością szybkich pocisków) i beam guns (strzelają ciągłym promieniem). Niby mało... Tylko że każda broń składa się z kilku modułów (kolba, spust/zamek, magazynek, celownik, lufa, amunicja) i każdy moduł można swobodnie wymienić na inny. Chcemy kampić? Pakujemy do naszego karabinu lufę snajperską lub z tłumikiem, ryglowy zamek i celownik optyczny z dużym zoomem. Wolimy prać milionem pocisków z bliska? Wymieniamy na zamek w pełni automatyczny, dokładamy pęk luf w systemie Gatlinga, wywalamy celownik optyczny na rzecz iron-sight'a i montujemy pojemny magazynek. Wolimy moździerz zamiast wyrzutni rakiet? Ależ proszę bardzo. Pump-action shotguna? Jawohl! Wyrzutnię min, odpalanych zdalnie? Naturlich! A może zamiast mordować chcemy leczyć? Sure thing, boss: zamiast standardowej amunicji pakujemy strzykawki leczące. Możliwości jest naprawdę dużo. 

44 BILLION GUNS! Or so they say...

Równie rozbudowany jest system modyfikacji wyglądu postaci. Wprawdzie na chwilę obecną dostępne są tylko 3 modele (2 męskie i 1 żeński), ale odblokować można całą masę kosmetycznych elementów (fryzury, ubranka, dekoracje, taunty itp. - dla grających w TF2 info: tak, są kapelutki). Niestety, póki co tylko za realną kasę. I to w sumie jedyne co można wykupić za gotówkę. Oh, owszem, można wykupić dodatkowe sloty na broń czy loadouty (zestawy sprzętu do szybkiej zmiany w trakcie meczu), ale podstawowe, odblokowywane w miarę postępów w grze, powinny spokojnie wystarczyć. Moduły do broni wykupuje się/rozwija za blutonium, walutę dostępną wyłącznie za rozgrywanie meczy (można kupić za gotówkę boostery przyspieszające zdobywanie expa/blutionium - ale żeby je faktycznie zdobywać nadal trzeba grać, inaczej nic się nie zyska). Ciężko powiedzieć, żeby Loadout był Pay-2-Win.

Przykładowe taunty (pyskówki? wyzwiska? prowokacje?) w wykonaniu jedynej żeńskiej postaci w grze.
Dystans do siebie i autoironia - wysoce wskazane.

Jak wygląda rozgrywka? Mamy dwie 4-osobowe drużyny, na nieprzesadnie dużej arenie (dla starszych graczy dwa skojarzenia: Quake 3 Arena i Unreal Tournament) i kilka trybów rozgrywki. Trzy podstawowe, dostępne w grze "nietowarzyskiej" (czy to przeciw ludziom, czy przeciw botom) to: team deadmatch (z obowiązkowym "potwierdzaniem" - zbieraniem wypadających z wrogów flaszek z blutonium - dla zdobycia punktów. Tak, można zwinąć flaszkę wypadłą z kumpla zanim zostanie zebrana przez jego zabójcę - wtedy przeciwnicy nic nie dostaną), capture the flag (na mapie losowo aktywują się punkty - należy dobiec, zająć punkt i utrzymać go przez kilka sekund, żeby zapunktować. Boty w tym trybie wymiatają, oszuści!) i "kolekcjoner" (jedna osoba w teamie ma za zadanie zbierać kryształy blutonium i odnosić je do punktów odbioru; reszta może chronić swojego zbieracza - noszacy kryształ nie może strzelać - lub polować na zbieracza przeciwnika; wygrywa ta strona, która pierwsza zbierze określoną liczbę kryształów - samo strzelanie nic nie da). W grach rankingowych jest jeszcze tryb Annihilation, ale ponieważ go nie testowałem, nie jestem w stanie opisać na czym polega. Pewnie ma coś wspólnego z młotkiem widocznym na trailerze. 

A jakie wrażenia z gry? Jest szybko, morderczo i wesoło. Grafika jest prześliczna: karykaturalna, komiksowa, przerysowana, bajecznie kolorowa. Animacje, odwzorowanie skutków postrzału/wybuchu, gesty czynione przez postacie po śmierci, tańce zwycięstwa, wciągane na maszt w charakterze flagi gacie - wszystko jest dopracowane, uroczo surrealistyczne i bezkompromisowo zabawne.


Podsumowując: niby nic, a wciąga. Jako humorystyczny przerywnik między innymi produkcjami - znakomite. Na dłuższą metę pewnie nużące. Ale co nie jest?




poniedziałek, 3 lutego 2014

Najgłośniejszy zespół świata - nareszcie w Polszcze!

Swego czasu miano to należało do kilku zespołów, ale trollowi chodzi o amerykański ManOwaR. Legenda heavy metalu zagra swój pierwszy koncert w Polsce 17 maja br. w katowickim Spodku. Bilety jeszcze są... Zdaje się, że mam drugi (po wishliście książek na ponad 500 PLN) powód dla szybkiego znalezienia pracy.

Hail! Hail! Hail and kill!