sobota, 30 sierpnia 2014

Odpowiedź na pytanie o życie, wszechświat i całą resztę

Dziś blog kończy roczek.


Z tej okazji podzielę się z wami kilkoma informacjami statystycznymi, w tym tymi zazwyczaj dostępnymi tylko dla mnie.

To jest post nr 42. Liczba to znacząca. Oznacza między innymi, że chciało mi się pisać nieco rzadziej, niż raz na tydzień.

Wg statystyk Bloggera odwiedzono bloga 2656 razy (co daje średnio 7.3 odwiedziny dziennie). Z czego 242 razy w ostatnim miesiącu. 

Najbardziej popularnym postem jest ten o Crusader Kings II (428 wyświetleń). Wszystkie wyniki wyszukiwania z Google, które doprowadziły kogoś do bloga, też dotyczyły tego tematu.

Najwięcej userów przybyło z Polski (dziwne, nie?). Najchętniej używacie Chrome'a (39%) pod Windą (84%). Aczkolwiek zdarzyli się też użytkownicy Maxthona i BlackBerry.

Troll jest w zasadzie niegroźny.

Do przeczytania następnym razem. Cześć i dzięki za ryby.



 

sobota, 23 sierpnia 2014

Troll ogląda #3 - Siedem twarzy Tima Curry

Timothy James Curry (ur. 19 kwietnia 1946 r. w Grappenhall, Warrington w hrabstwie Cheshire w Anglii) – aktor teatralny, filmowy, telewizyjny i musicalowy, producent filmowy, wokalista i autor tekstów piosenek. Człowiek-orkiestra. W szczególności:

1. Szalony Naukowiec (Dr. Frank-N-Furter, The Rocky Horror Picture Show, 1975)




Nie wiem, co brali autorzy tego dzieła, ale mogliby się podzielić. Z klasycznego motywu filmów grozy (para narzeczonych - Brad i Janet, popsuty samochód, zamek na odludziu) szybko robi się zwariowana rock-opera, ze "słodkim transwestytą" w roli głównej. Scena, w której Frank-N-Furter (T. Curry) odwiedza najpierw sypialnię Janet (S. Sarandon), w przebraniu jej chłopaka, a potem sypialnię Brada (B. Bostwick), udając Janet, z punktem kulminacyjnym, w którym Janet uwodzi Rocky'ego Horrora (twór Frank-N-Furtera), rządzi. Cult classic, jak mawiają Amerykanie.

2. Szatan (Darkness, Legend, 1985)


Władca ciemności w pełnej glorii, polujący na ostatnie jednorożce i generalnie uprzykrzający życie młodziutkiej Mii Sarze i Tomowi Cruise. Kilogramy niemalże-oscarowej (nominacja) charakteryzacji i niezaprzeczalna charyzma Tima Curry w jednym. Za kamerą Ridley Scott - w czasach, kiedy jeszcze robił dobre filmy.

3. Klown z piekła rodem (Pennywise the Dancing Clown, It, 1990)



Ekranizacja (telewizyjna) jedynej książki Stephena Kinga, którą uwielbiam bez żadnych zastrzeżeń. Diaboliczny Pennywise będzie się wam śnił po nocach i jeśli do tej pory nie baliście się klaunów - teraz już będziecie. Ponieważ zapowiada się nowa ekranizacja - oby producenci poszli po rozum do głowy i ponownie zatrudnili T. Curry.

4. Grinch (well, not really; Concierge, Home Alone 2, 1992)


Maleńki epizod, w którym T. Curry robi to, co potrafi najlepiej - uśmiecha się demonicznie. Nie tylko koty z Cheshire mają charakterystyczny wyszczerz.

5. Kardynał (Cardinal Richelieu, The Three Musketeers, 1993)

 

Historię wszyscy znają (a jeśli nie znają - niech się nie przyznają i natychmiast idą nadrobić), więc nie bardzo mam o czym pisać. Może więc tylko wspomnę, że T. Curry zabójczo wygląda w czerwieni? No i rola wszechpotężnej szarej eminencji, trzęsącej całą Francją, pasuje do niego jak ulał.

6. Mag (Trymon, The Colour of Magic, 2008)



Czyli T. Curry ponownie robi to co potrafi najlepiej, na usianej niebezpieczeństwami (dla innych) i trupami (ww. inni) drodze po kapelusz Nadrektora Niewidocznego Uniwersytetu w telewizyjnej ekranizacji dwóch pierwszych tomów Discworldu Terry'ego Pratchetta. Tom drugi (The Light Fantastic) bardzo długo był moim ulubionym (dopiero późniejsze tomy z podcyklu o Straży go przebiły). Dodatkowo w tej ekranizacji rolę Patrycjusza gra genialnie dopasowany Jeremy Irons.

7. Cesarz (Emperor Doviculus, Brütal Legend, 2009)



Główny zły w ociekającej klimatem heavy metalowych płyt z lat 80. i 90. produkcji Tima Schafera, mieszance hack'n'slasha z RTSem. Świetna muzyka, udział gwiazd metalu (Ozzy Osbourne, Lemmy Kilmister, Rob Halford, Lita Ford), Jack Black w roli głównej. No i T. Curry, robiący to, co potrafi najlepiej.

Podsumowując: etatowy badguy, z charyzmą i zabójczym uśmiechem. Nie można go nie lubić. Troll, ma się rozumieć, lubi.

Tytuł posta to oczywiście nawiązanie do filmu Seven faces of Dr. Lao (reż. G. Pal, 1964), którego nie widziałem, ale którego tytuł mi się podoba. I który to film nie ma nic wspólnego z Timem Curry.

Inspiracją zaś było obejrzenie The Rocky Horror Picture Show ubiegłej nocy. Filmu, który pozostawił mnie na dłuższą chwilę w stanie "What The F..k did I just watch?!". Coby nie być gołosłownym - Time Warp:



    

czwartek, 21 sierpnia 2014

Troll czyta #7 - Lekcja historii klasycznej

A nawet dwie lekcje - obie w formie wierszowanej.

Pierwszą tak wspominał Julian Tuwim: 
"Nie wiem (a warto by dojść), kto jest autorem słynnego Kara Mustafy, wiersza wywracającego historię powszechną do góry nogami, ale i w nim działał na pewno bodziec protestu przeciw temu, co "wiadomo". [...] Jeżeli wiersze te pisał sztubak, to z zemsty nad podręcznikiem historii i geografii, nad chronologią i tablicą synchronistyczną dziejów; jeżeli profesor, to w ataku zrozumiałej nudy. Gdy taka chwila nachodziła na uczonego zoologa - rysował monstra, a matematyk wlazł na patyk i z patyka skoczył w niepojęty a mnóstwo rozkoszy wróżący czwarty wymiar."  (Julian Tuwim, Pegaz dęba - za:  Antoni Słonimski i Julian Tuwim, W oparach absurdu, wyd. Af - Wydawnictwa Artystyczne i Filmowe, Warszawa 1975)

Tuwim cytuje tylko fragmenty - troll dotarł do kompletnego tekstu. Przed państwem Wykład historji dla panien.

Znów siadam na katedrze -
I w dobranem gronie gości
Opowiadam to, co umiem;
Dzieje świata i ludzkości,

Kiedy Kara Mustafa, wielki mistrz Krzyżaków,
szedł z licznemi zastępy przez Alpy na Kraków,
do obrony swych posad zawsze będąc skory,
pobił go pod Grunwaldem król Stefan Batory.

I bitny, nieugięty, twardy jak opoka,
zabrawszy z innym łupem chorągiew proroka,
gonił przez godzin dziesięć w całym pędzie koni,
uciekających wrogów aż do Macedonji.

Tam królowa Pompadur, pani wielkiej cnoty,
bawiła go w stolicy przez cztery soboty,
a syn jej bohaterski, Aleksander Wielki,
darował mu do zbroi dwie złote pętelki.

Na północy tymczasem, w jakąś złą godzinę,
Marjusz ogniem i mieczem niszczył Kartaginę,
potomek zaś jego Tytus, patrząc na to z żalem,
od najścia dzikich Franków bronił Jeruzalem.

Wtedy to wśród Sahary, w owym kraju futer,
szczepił nową religię sławny Marcin Luter,
i pracując gorliwie piórem i wymową,
zginął razem z Homerem w noc Bartłomiejową,
którą, pragnąc dać uczuć moc swojej tyranji,
królowa Marja Stuart wyprawiła w Danji.

August VIII, król saski, wezwał Salomona,
sądząc, że z nim niegodną królowę pokona,
lecz zdradzony przedwcześnie w złych losów kolei,
zaszczycił swą niewolą Przylądek Nadziei.
Wenecjanie zaś patrząc nieprzychylnem okiem,
zabili go w Meksyku z kapitanem Kokiem.

W tym czasie też Kopernik, wojażer na Wschodzie,
robił świetne odkrycia na lądzie i wodzie,
objechawszy fraktówką Azję i Afrykę,
po tygodniu podróży odkrył Amerykę,
a Kolumb z nim zwiedziwszy wszystkie świata końce,
orzekł, że koło ziemi obraca się słońce.

Kortez, mąż Izabelli, tatarskiej królowej,
powstawał na ten wniosek bluźnierczemi słowy,
ale że świat przeczył zanadto upornie,
pod swoje panowanie podbił Kalifornię,
gdzie Palmerdton, sardyńczyk z książęciem de Konde,
przeciwko tyranowi obudzili frondę.
Richelieu tam będący na silnej pozycji,
zginął pod krwawym mieczem świętej inkwizycji.

Krasicki, ucieszony tą okrutną karą,
wynalazł nowe statki poruszane parą,
lecz wypędzony z Francji, rodzinnego kraju
uczynił z nich użytek na rzece Ałtaju.

Herodot, jego przyjaciel, mąż z sercem nie płochem,
myślał nad telegrafem, a Bajron nad prochem,
i kiedy ich odkrycie było uwieńczone,
puścili się nad morzem sukiennym balonem,
tam zaskoczeni burzą i straszną zawieją,
unieśli się w powietrze żelazną koleją.

Szekspir, król Persji, rozgniewany o to,
z kopalń Bochni wydobył prawie wszystko złoto,
za nie uformowawszy trzy pułki ułanów,
pobił w trojańskiej wojnie walecznych janczarów.

Mieszkańcy wysp Sandwich, schwytawszy go wreszcie,
uwięzili w Pekinie, a zabili w Peszcie.
Wtem przybył od papieża do Saula goniec
i położył na miesiąc, wszystkim wojnom koniec.

I lekcja druga, dla odmiany śpiewana. Przez znanego i lubianego (przez trolla) Jacka Kaczmarskiego.


Niedługo minie rok odkąd prowadzę bloga. Stąd u trolla nastrój zadumy nad historią. Cierpcie wraz ze mną.