sobota, 29 marca 2014

Jak zostałem gwałcicielem

Uwaga! Zawiera opisy drastyczne!

W mojej długiej karierze gracza - niedługo stuknie 30 lat, zaczynałem od Ponga na Atari 2600 (kto chce mnie dotknąć?!)- zostałem już satanistą i mordercą (...teraz już pewnie nikt). Niedawno dowiedziałem się, że to jeszcze nie wszystkie moje zbrodnie - zostałem mianowicie gwałcicielem. Jawnie, publicznie i na całą Polskę. Już tłumaczę, jak do tego doszło.

W zamierzchłych czasach, we wczesnych latach 90. XX wieku, poza (bynajmniej nie niewinnym! wprawiałem się wówczas do roli mordercy!) pogrywaniem na 8-bitówkach, młody troll wpadł w nałóg czytania fantastyki. Winić za ten stan należy moją Szacowną Rodzicielkę™, która pewnego pięknego dnia przyniosła mi z biblioteki Hobbita. I wpadłem jak przysłowiowa śliwka w przysłowiowy kompot. Ale były to tylko złego miłe początki. W nieco późniejszych latach 90. tego samego wieku popadłem w nałóg o wiele groźniejszy - mianowicie w tzw. gry fabularne (który to termin na określenie RPG lansowała grupka szerzycieli owych potworności, zrzeszonych pod szyldem czasopisma "Magia i Miecz"). Z uwagi na skrajną nieśmiałość nie ujawniałem się z tym wszem i wobec, przez co ominęło mnie (przynajmniej do czasów licealnych) niebezpieczeństwo zetknięcia się z innymi nałogowcami, zrzeszonymi w różnej maści "klubach". Praktykowałem mój nałóg w samotności (pragnę przy tym zauważyć, iż rację miał wieszcz pisząc, że jedyną czynnością, która dobrze wychodzi samotnym, jest samogwałt - bycie miłośnikiem RPG w pojedynkę ssie). W takich oto okolicznościach pierwszy raz zostałem okrzyknięty satanistą. Znaczy, nie ja konkretnie, ale ja - wannabe gracz RPG. Może niektórzy moi P.T. Czytelnicy pamiętają Dorotę Narewską i jej Niebezpieczne gry (Słowo. Dziennik katolicki, r. IV (1996), potem także przedruk w Nasz Dziennik, 5-6 grudnia 1998)? Oto zostaliśmy dostrzeżeni przez mainstream (no, powiedzmy). O radości.
Z tego, co pamiętam (nie mam już bowiem tego tekstu - zniknął przy okazji porządków na dysku), p. Narewska oparła się w całości na wyczynach i wymysłach niesławnego stowarzyszenia B.A.D.D. (Bothered About Dungeons & Dragons), działającego w latach 1982 – 1997, założonego przez Patricię Pulling i oskarżającego gry fabularne o zgubny wpływ na psychikę młodzieży, propagowanie satanizmu i postaw amoralnych.
BTW. inspiracją do założenia stowarzyszenia było samobójstwo syna p. Pulling - z którym (co zrozumiałe) nie mogła się pogodzić i o które (co już zrozumiałe nie jest) oskarżała D&D;
BTW2: American Association of Suicidology, CDC i ministerstwo zdrowia Kanady ostatecznie stwierdziły, że nie zachodzi związek przyczynowo-skutkowy między grami fantasy i samobójstwem.
To był pierwszy raz. Ponieważ nikt nie wiedział o moim nałogu - upiekło mi się.

Drugi raz zostałem satanistą już w liceum. Moja nieśmiałość odrobinę zmalała, dzięki czemu mogłem się ujawnić i spotkać innych nałogowców. Nawet takich znalazłem. Ba, nawet działali formalnie, za zgodą - niczego nieświadomej, jak się zaraz okaże - dyrekcji mojego LO korzystając z pomieszczeń szkolnych w porze pozalekcyjnej. Tzn. wieczornej. No i pewnie działalibyśmy (bom do nich przystał) dłużej, gdyby nie szatański (oczywiście!) pomysł zagrania w Vampire: The Masquerade. Skoro dysponowaliśmy własnym pomieszczeniem, poszliśmy na całość - gra odbywała się przy świecach, z podkładem muzycznym itp. No i wtedy drugi raz zostałem satanistą. A przynajmniej sekciarzem. Oto gruchnęła w szkole pogłoska, że jest w naszym sławetnym LO taka grupa, co to spotyka się wieczorami, pali świece, puszcza pogańską muzykę i odprawia nie-wiadomo-jakie bezeceństwa. I do tego jest to grupa koedukacyjna! Zgroza i zgorszenie! Zakazać! Niedługo potem oficjalnie działający klub miłośników fantastyki został oficjalnie zlikwidowany. Dobrze, że pogłoska nie precyzowała, kto konkretnie należał do owej "sekty", bo a nuż zobaczyłbym pod oknami widły i pochodnie.
BTW: podejrzewaliśmy, że poszło o to, że tzw. panie woźne musiały siedzieć w szkole dłużej i sprzątały klasę dopiero po naszym wyjściu. Jedno niejasne doniesienie i od razu miały mniej pracy. O my naiwni.

Za trzecim razem zostałem ujawniony jako okultysta-satanista publicznie. W ramach tzw. lekcji religii w tym samym LO. Miałem umowę z prowadzącym zajęcia księdzem, że uczestniczę w nich wyłącznie jako obserwator, z uwagi na moje przekonania. Oceny z religii na świadectwie w każdym razie nie miałem. Wracając do meritum: na jednej z lekcji ww. ksiądz uszczęśliwił był klasę filmem o zagrożeniach związanych z okultyzmem (niesławna, a zataczające szerokie kręgi, histeria na punkcie satanizmu w USA i - na wiele mniejszą skalę - w Europie, zrobiła swoje). Ma się rozumieć dostało się także RPG, z tych samych powodów, które wymieniały artykuły Narewskiej i publikacje B.A.D.D. - przez tych kilka lat w publicznym pojmowaniu RPG nie zmieniło się nic. Po projekcji usiłowałem zaprezentować odmienny punkt widzenia (wyjaśnić czym właściwie są owe odsądzane od czci i wiary RPG, a czym nie są), ale nie było mi to dane. Na szczęście miałem w LO całkiem fajną klasę i ostracyzm w jej łonie mi nie groził (a i poza nim nikt nie traktował tego wszystkiego poważnie - może więc obyłoby się bez wideł i pochodni także poprzednim razem). Za to oduczyłem się podejmowania jakichkolwiek prób dyskusji z oficjalnymi przedstawicielami Kościoła Rzymsko-Katolickiego. Gratulacje.

Tyle o moim satanizmie. Mordercą zaś troll został z uwagi na wspomniane już (i manifestowane na blogu) zamiłowanie do gier komputerowych. I znów: nie personalnie ja-troll, ale - na skutek rzucanych na lewo i prawo oskarżeń - ja-gracz. Nie będę opisywał wszystkich przypadków - za dużo tego było. Zilustruję kwestię tylko kilkoma hasłami, wierząc w umiejętność korzystania z Google moich P.T. Czytelników. Columbine. Sandy Hook/Newtown. Utoya/Breivik. GTA. Jack Thompson.
QED. Można się bać. Tym bardziej, że nadal morduję biedne piksele.

Zamiast "wiking" wstawić "RPGowiec"
Rys. A. Mleczko.

I tu powracamy do naszych baranów - czyli do tego, jak troll został gwałcicielem. Niestety, znowu winny jest mój zgubny nałóg, zwany RPG. Od kilku dni na łamach prasy branżowej i-nie-tylko (facebook, blogi) toczy się dyskusja (taa.. dyskusja... określenie shitstorm pasuje lepiej) nt. artykułu  z Dużego Formatu, dodatku do Gazety Wyborczej, pt. Gwałt w grze, autorstwa p. Małgorzaty Łojkowskiej. Artykuł, poprzedzony komentarzem z-cy rednacza DF Mariusza Szczygła, relacjonuje historie kilku grających w RPG kobiet, które zetknęły się z gwałtem na sesjach. Ale napisany jest w taki sposób, że osoba nie znająca tematu gotowa powziąć podejrzenie, że w ramach "gry" faktycznie odbywa się gwałt na "grającej" (przykład był od razu w jednym z komentarzy do artykułu - więc nie jest to przypuszczenie wyssane z brudnego trollowego palucha!). To, że GW dawno już sięgnęła poziomu dna, to nic nowego. To, że podobny "artykuł" równie dobrze mógłby opublikować Fakt czy SE (sensacyjna forma, agresywne hasełka, za którymi nie idzie głębsza analiza tematu, brak stwierdzenia, że opisywane zjawisko stanowi margines(sic!) itp.) - to też nic nowego. To, że jest to kolejny przykład "artykułu" napisanego pod tezę - to także nic nowego. Nowa jest tylko teza. Do tej pory troll bowiem był jedynie potencjalnym gwałcicielem z racji posiadania sprzętu umożliwiającego popełnienie przestępstwa (i chromosomu Y). Teraz dodatkowo stał się potencjalnym gwałcicielem z racji posiadanego hobby. Jako samiec i jako RPGowiec troll bowiem ani chybi jest opętaną chucią i dyszącą testosteronem męską bestią, nieustannie marzącą o gwałceniu elfek... tfu! kobiet. Wcześniejszy satanizm i morderstwa to przy tym naprawdę mały pikuś. Satanizm i morderstwo można wybaczyć, ostatecznie każdemu się może zdarzyć. Bycia męską bestią - nigdy. Przynajmniej takie odnoszę wrażenie, czytając niektóre komentarze do "artykułu". Obawiam się, że ktoś tu upadł na głowę. A nawet wielu ktosiów.

Po co w ogóle o tym wspominam? Bo cała kwestia mnie drażni. Faktem jest, że gwałt na sesjach może się zdarzyć (np. w konsekwencji poczynań graczy) - rzadko kiedy realia przedstawione w settingach RPG przypominają te z My Little Pony czy innego przecukrzonego programu dla dzieci. Ważnym jest, żeby przed sesją umówić się co jest, a co nie jest dopuszczalne. I tego przestrzegać. Ważnym jest, żeby umieć powiedzieć "nie". Do znudzenia będę powtarzał: wydarzenia na sesji nie dzieją się naprawdę, odbywają się wyłącznie w wyobraźni grających, obrazowane są werbalnie przez uczestników zabawy. To tylko gra. W każdej chwili można przestać. Chyba, że komuś zacierają się różnice między rzeczywistością, a fikcją. W takim przypadku powinien szybko udać się do specjalisty. A nie do gazety.

poniedziałek, 10 marca 2014

Troll gra #6 - Jaśniejsza strona Mrocznych Dusz

Ah, Dark Souls

Wszystko, co na ten temat słyszeliście, jest prawdą: tak - ma dość wysoki poziom trudności (aczkolwiek nie nazwałbym jej symulatorem masochisty), tak - karze graczy za każdy błąd (aczkolwiek jest uczciwa - jeśli się obserwuje otoczenie, większości pułapek można uniknąć - choć nie wszystkich), tak - zmusza do uczenia się na błędach, tak - ma badziewne sterowanie (chyba że używa się gamepada lub doinstaluje mody), tak - out of the box wygląda badziewnie (chyba że zainstaluje się mody odblokowujące wysoką rozdzielczość, wgra tekstury HD i dodatkowe efekty via SweetFX), tak - historia podana jest w kawałkach i dostępna tylko wtedy, kiedy się jej aktywnie szuka (czytając opisy przedmiotów, rozmawiając z NPC), tak - community w dużej części składa się z trolli (sugestie w rodzaju "Try jumping" przy bezdennej przepaści, dopakowane postacie polujące na nowicjuszy itp.). A mimo tego jest to jedna z najlepszych gier, w jaką troll grał (i nadal gra - utopiłem w niej już ponad 100h i wciąż mam wiele przed sobą).

Dark Souls ma bowiem fajny mroczny klimat, spójny i świetnie wykonany projekt graficzny, genialne projekty lokacji, rozbudowany system walki wręcz, ciekawie pomyślany multiplayer (wiadomości, kooperacja, inwazje). No i daje niesamowitą frajdę i poczucie osiągnięcia czegoś po każdym zwycięstwie nad bossem.

W ramach oczekiwania na drugą część (premiera na konsolach jutro, premiera na PC - 25.04 br.) troll poleca zwariowane filmy nt. części pierwszej (uwaga, spoilery!). Enjoy!

Krótkie info nt. lore

Parodia gameplayu part 1

Parodia gameplayu part 2 (cdn.)