poniedziałek, 9 marca 2015

Troll ogląda #14 - Sprawa honorowa

Był taki okres w historii, kiedy ludzie zabijali się w imię honoru. Oczywiście zabijali się także w imię całej masy innych spraw, bo z obserwacji historii wynika, że ludzie generalnie lubią się zabijać, ale trollowi chodzi o tę konkretną przyczynę. W Starym Świecie (Europa z przyległościami, Azja ze szczególnym uwzględnieniem Japonii) przywilej posiadania honoru i zabijania się z tej okazji zarezerwowany był przez większość historii dla tzw. warstw szlachetnych, którym jako jedynym wolno było posiadać broń. Powstała wtedy piękna instytucja pojedynku, tj. zorganizowanego, często legalnego morderstwa w imię honoru. Młoda demokracja powstała w Nowym Świecie (Ameryka Północna) prawo do posiadania broni i robienia z niej użytku wobec swoich bliźnich uznała za przyrodzone prawo człowieka. Nie zrobiła tego samego w kwestii posiadania honoru, przez co pojedynek się zdewaluował i stał narzędziem rozwiązywania dysput toczonych także na innym tle. Z Nowego Świata zaraza demokracji rozpleniła się na inne kraje, przez co nikt już nie wiedział, kto właściwie ma honor i komu wolno w jego imię się zabijać. Co wcale nie oznacza, że przestano się zabijać w imię honoru. Piękna rzecz, postęp.

Pojedynki w filmach (czy to w produkcjach spod znaku płaszcza i szpady, czy to w westernach) mają to do siebie, że nader często są widowiskowe. Stanowią świetną okazję do zaprezentowania publiczności kunsztu szermierczego lub pewności ręki i oka głównego bohatera. Obraz, jak wiadomo, wyraża więcej niż tysiąc słów, a kino jest najważniejszą ze sztuk. Szanowni P.T. Czytelnicy zechcą zatem spojrzeć na kilka ulubionych przez trolla scen pojedynków. Kolejność w zasadzie przypadkowa. Poniekąd chronologiczna. Uwaga, spoilery.

1. Pojedynek szermierczo-literacki Hercule-Savinien de Cyrano de Bergeraca z pewnym półgłówkiem, wg Edmonda Rostanda

Powinna tu znaleźć się scena z przedstawienia Teatru Telewizji z roku 1981, z niezrównanym Piotrem Fronczewskim w roli tytułowej. Ale dopóki troll nie opanuje umiejętności edycji filmów, musi zadowolić się sceną z filmu Cyrano de Bergerac Jean Paula Rappeneau z roku 1990, z Gerardem Depardieu w roli Cyrana.

O ile szermierkę uprawiają obaj,
o tyle kunsztem literackim popisuje się tylko Cyrano

W przekładzie Marii Konopnickiej i Włodzimierza Zagórskiego (czwarte polskie wydanie, z 1898 r.) fragment ten brzmi następująco:

Cyrano
(deklamując)
ballada o tym pojedynku,
który w burgundzkiej sali odbył się budynku,
miedzy panem Cyranem a pewnym półgłówkiem.”

Wicehrabia
Co?..... Jak?...

Cyrano
To, panie, tytuł, zwany też nagłówkiem!...

Sala  (zaciekawiona do najwyższego stopnia)
Ustąpcie!... To wyborne!...  Cyt!..... Sza!....  Bez chichotów!.....

Cyrano (zamykając oczy na chwilę)
Czekajcie!...Szukam rymów!...Mam, mam !.. Jużem gotów!...
(ilustrując słowa stosownym gestem)
Pełnym wdzięku ruchem dłoni
Rzucam moje w kąt manatki
I płaszcz zwlekam, co mie słoni,
I.... dobywam mojej szpadki.
Grzeczny, lekki, zwinny, gładki,
Trwam, mój Aść przy słowach mych.,
Że przy końcu tej balladki
Tym szpikulcem dam ci sztych!...
(składają się pierwsze chody)
            sam bies aści nie ochroni,
choć mam kłopot iście rzadki,
jaki cel wziąć dla mej broni:
Brzuch,.... czy serce tej dzierlatki?...
Sieje broń ma skrawe płatki,
Niby roje muszek pstrych.
Ach tak!  Z końcem tej balladki
W brzuszek dam Waszmości sztych!...
           
Tu mi rymu brak dla „oni”;
Waść pobladłeś jak opłatki,
Bym mógł rzec: - Ha, w piętkę goni!...”
Szach!... Odbiłem sztych z przysiadki,
I rżnę młyńca wprost z paradki,
Gładko, równo, jak pod sztych!...
Czuj duch!... Idzie kres balladki,
A przy końcu będzie sztych!...
(uroczyście)
                        Posłanie!...
Módl się Waszeć!... Idą jatki,
Za spełniony żałuj grzech;
Prima!.... Tercya!... kres balladki!
(daje sztych)
Tusz!...
(Wicehrabia chwieje się, Cyrano z ukłonem)

            Mówiłem, będzie sztych!...

Żałuj, kto nie widział tego w wykonaniu Fronczewskiego. Ponieważ akurat ten spektakl (jak i inne klasyki) Telewizja tfu! Publiczna przypomina raczej rzadko, sięgnijcie, zachęcam, po DVD z kolekcji "Złota Setka Teatru TV".

2. Pojedynek pułkownika Andrzeja Kmicica, chorążego orszańskiego, z pułkownikiem Michałem Jerzym Wołodyjowskim, wg Henryka Sienkiewicza

Ma się rozumieć w wykonaniu Daniela Olbrychskiego i Tadeusza Łomnickiego, w scenie z Potopu Jerzego Hoffmana, z roku 1974. W wersji nietkniętej nożycami montażysty-rzeźnika, szykującego edycję skróconą, dla współczesnego widza-idioty-z-ADHD. Tfu, obraza boska. Choć podobno akurat ta scena została zachowana w całości.

Tekst o płaczącym niebie jest autorstwa Hoffmana, nie Sienkiewicza

Różnice w klasie szermierzy widać na pierwszy rzut oka. Oj, nie miał pan Kmicic szczęścia do pana Wołodyjowskiego...

3. Trójstronny pojedynek pomiędzy Blondaskiem, Szczurem i Anielskim Oczkiem, wg Sergia Leone

Od szabel szło na pistolety, że tak zacytuję wieszcza. Czy raczej na rewolwery. Scena, oczywiście, pochodzi z filmu Il Buono, il Brutto e il Cattivo ww. Sergia Leone, z 1966. r., a pojedynkują się Clint Eastwood, Eli Wallach i Lee Van Cleef.

Są dwa rodzaje ludzi, przyjacielu - jedni mają naładowaną broń, drudzy kopią. Ty kopiesz.

Cały pojedynek trwa ponad 5 minut, z czego samo strzelanie ...zaledwie 30 sekund. Reszta sceny to stopniowe budowanie napięcia - od długich ujęć w odległym planie, po krótkie zbliżenia na oczy i dłonie rewolwerowców. A wszystko do wtóru genialnego utworu Il Triello Ennio Morricone. Jeden z moich ulubionych westernów.

4. Wielostronny pojedynek w mało ustronnym miejscu, wg Leo Burtona

W starej dobrej Anglii nadal pozostało wielu prawdziwych dżentelmenów, gotowych dochodzić pomszczenia swych zniewag na udeptanej ziemi, z użyciem tradycyjnych narzędzi. Np. nad Krwawym Potokiem. Pozwolę sobie zamieścić The Duel at Blood Creek (2010) in extenso, gdyż jest nader krótki.

Bloody reenactors!

Uśmiałem się do łez oglądając ten film pierwszy raz. Przepiękna satyra na cały koncept "sprawy honorowej", świetnie zrealizowana od strony wizualnej i oprawy muzycznej.

5. Dżentelmeński spór o prawo do wdzięków damy, wg Seana McNally & Francisco Ruiz-Velasco

Brnijmy dalej w krainę groteski, na przykładzie A Gentlemen's Duel Studia Blur (2006). Ponownie zamieszczam cały film, bo krótki.

Gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta

Tak mógłby wyglądać pojedynek w czasach wiktoriańskich, gdyby ziściły się pomysły autorów steampunkowych: dwóch dżentelmenów okłada się kułakami wg zasad markiza Queensberry, siedząc w parowych mechach. Z przerwą na herbatkę. Przy okazji demolując posiadłość damy, o której wdzięki się biją. I o mało co nie demolując samej damy. Also, the butler did it.

6. Pojedynek pomiędzy Straszliwym Piratem Robertsem i Inigo Montoyą o nic osobistego, wg Williama Goldmana

Przykład filmowego pojedynku, którego powód nie ma nic wspólnego z honorem. Po prostu jeden szermierz stanął na drodze drugiemu. Scena z The Princess Bride Roba Reinera z 1987 r. Rapierami robią Mandy Patinkin i Cary Elwes.

Hello, my name is Inigo Montoya. You killed my father. Prepare to die.
Wróć, nie ta scena.

Pojedynek mistrzów szermierki, żywiących do siebie najwyższy szacunek. Klasa i umiejętności. Oby więcej takich.

A jakby komuś z Szanownych P.T. Czytelników było mało rozbijania sobie głów i dziurawienia wątpi w imię honoru, to polecam obejrzeć The Duelists Ridleya Scotta z 1977 r. Tam będziecie mieli honoru do wypęku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz