sobota, 12 maja 2018

Troll ogląda #27 - Z archiwum komiXu [Robert Kirkman's Secret History of Comics]

Na fali radosnego podniecenia, jakie za sprawą niedawnej premiery Avengers: Infinity War ogarnęło redakcję BETONiarki (oraz masy widowni na całym świecie), troll postanowił poszerzyć swoją wiedzę na temat komiksu jako medium i komiksowego przemysłu. W szczególności na temat mniej znanych aspektów jego historii. Szczęśliwym zbiegiem okoliczności wpadł mi w łapska sześcioodcinkowy serial dokumentalny telewizji AMC pod tytułem Robert Kirkman: Nieznana Historia Komiksu (Robert Kirkman's Secret History of Comics). Pierwszy raz serię wyemitowano w listopadzie i grudniu zeszłego roku.

Roberta Kirkmana fanom komiksu chyba nie trzeba przedstawiać. Autor serii The Walking Dead (ukazuje się od 2003) i Invincible (2002-2018), scenarzysta licznych komiksów Marvela (m.in z serii Ultimate X-Men i Marvel Zombies), jeden z wspólników wydawnictwa Image Comics. Jako producent wykonawczy serii zdecydował się przedstawić sylwetki ludzi i wydarzenia, które wpłynęły na obecny kształt amerykańskiego komiksu.

Pierwszy odcinek (The Mighty Misfits Who Made Marvel) opowiada o historii Marvel Comics i współpracy - a potem konflikcie - Stana Lee z Jackiem Kirbym. Odcinek drugi relacjonuje genezę Wonder Woman i nietypowe relacje rodzinne jej autora (The Truth About Wonder Woman). Kolejny odcinek to opowieść o bataliach sądowych, jakie stoczyli twórcy Supermana w celu odzyskania praw do swojego dzieła (The Trials of Superman). Po trzech historiach konkretnych ludzi, odcinek czwarty to zapis tego, jak twórcy komiksu amerykańskiego (zwłaszcza superbohaterskiego) poradzili sobie ze zbiorową traumą po tym, co stało się 11 września 2001 r. w Nowym Jorku i z następstwami zamachu na Word Trade Center (City of Heroes). Odcinek piąty to z kolei historia Milestone Comics - próby stworzenia alternatywnego wobec głównego nurtu uniwersum komiksowego, z czarnymi superherosami wykreowanymi przez czarnych autorów dla czarnego czytelnika (The Color of Comics). Ostatni odcinek zaś to po trochu własna historia Kirkmana, ale przede wszystkim to historia o tym, jak i dlaczego narodziło się wydawnictwo Image Comics (Image Comics: Declaration of Independents).

Robert Kirkman
fot. Gage Skidmore
Każdy odcinek wypełniony jest wywiadami z bohaterami danej historii oraz fragmentami archiwalnych materiałów. Tam, gdzie zabrakło materiałów oryginalnych, twórcy posłużyli się wstawkami fabularnymi, opartymi na relacjach świadków. Serial ilustrują ponadto animacje utrzymane w stylistyce komiksów właściwych dla danego odcinka. Na plus oceniam także gry słowne w tytułach odcinków, zwłaszcza w połączeniu z takimi smaczkami jak aliteracja w tytule odcinka o Marvel Comics.

Właściwie zabrakło mi tylko jednego tematu - który został delikatnie zasygnalizowany, ale nie doczekał się rozwinięcia. Z jakiegoś powodu twórcy zdecydowali się pominąć całą historię paniki, jaką wywołała publikacja Seduction of the Innocent Frederica Werthama w 1954 r. i jej następstw dla przemysłu komiksowego (a zwłaszcza działalności organizacji Comics Code Authority, która funkcjonowała aż do 2011 r. i jej wpływu na treść publikowanych dzieł). Ponadto w serii pojawia się kilkakrotnie dyrektor Comic Book Legal Defence Fund Charles Brownstein - ale zabrakło informacji czym zajmuje się jego organizacja - i dlaczego w ogóle musi działać.

Na koniec chciałbym jeszcze poruszyć dwie kwestie, które nasunęły mi się na myśl w trakcie opracowywania tego tekstu.

Pierwsza to sprawa reprezentacji. Zdaję sobie sprawę, że jako biały heteroseksualny mężczyzna znajduję się na tzw. uprzywilejowanej pozycji (cokolwiek to w tym kontekście znaczy). Że mnie podobni stanowili zdecydowaną większość bohaterów dzieł popkultury (a nawet kultury jako takiej) przez większość naszej historii. Oraz że obecnie istnieje tendencja, by ten stan zmienić. Do tej pory nie do końca rozumiałem przyczyny tej tendencji. Teraz rozumiem nieco lepiej.

This content is not available in your location...
Nie odczuwam potrzeby identyfikowania się z bohaterem/ką czytanego lub oglądanego dzieła, żeby móc razem z nim (czy też nią) odbyć emocjonującą podróż przez fabułę utworu. Nie musi mnie w tym celu z bohaterem/ką łączyć płeć, kolor skóry czy preferencje seksualne. O ile oczywiście bohater/ka oraz sama fabuła są dobrze napisane. Domniemywam, że znajduję się przez to w mniejszości. No cóż, jeśli komuś do pełni szczęścia odczuwanego z obcowania z utworem potrzebna jest możliwość pełnej identyfikacji z jego bohaterem - proszę bardzo. Ja problemu z akceptacją odmienności nie mam. O ile nie poświęca się jakości materiału na ołtarzu wprowadzanej na siłę "dywersyfikacji". Na szczęście takie zgniłe kompromisy wciąż jeszcze należą do rzadkości.

Druga kwestia to sprawa dystrybucji treści w Internecie. W trakcie pisania tego tekstu wchodziłem kilkakrotnie na stronę AMC poświęconą serialowi w poszukiwaniu materiałów. Które - jak się okazało - nie były dostępne w moim kraju. Ponadto blokadą geograficzną objęto również usługi Amazon Prime Video i Google Play. Nieładnie, AMC.

Raz jeszcze właściciele praw do treści zadeklarowali publicznie, że mają głęboko gdzieś moje pieniądze. Nie zdziwię się, jeśli ci sami właściciele praw za jakiś czas będą równie publicznie pomstować na piractwo, które ogranicza ich zyski. Może najwyższa pora ogarnąć się w kwestii dystrybucji? Mamy wiek XXI, nie XIX. Konsument, któremu utrudnia się wydawanie pieniędzy na konsumowane dobra, poszuka łatwiejszego - często nielegalnego - dostępu. 

Serial polecam zwłaszcza tym spośród Szanownych P.T. Czytelników, którzy nie tylko czytają komiksy, ale dodatkowo pragną poszerzyć swą wiedzę na temat samego medium. Serial można zobaczyć m.in. na kanale AMC w sieciach kablowych. Oraz, oczywiście, w nielegalnych źródłach dystrybucji.

Tekst ukazał się wcześniej na portalu BETONiarka.net - choć w nieco innej formie. Ta wersja jest dłuższa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz