Strach (fear), niepewność (uncertainity) i wątpliwość (doubt). A także ordynarne kłamstwo, fałszerstwo oraz terror polityczny i ekonomiczny. Wszystkiego tego i jeszcze więcej użyli przeciwnicy GMO w ideologicznej wojnie z biotechnologią w rolnictwie. Wojnie, której ofiary - rzeczywiste, a nie teoretyczne! - prawdopodobnie liczy się w setkach tysięcy, jeśli nie milionach.
Na początku XIX w. brytyjski ekonomista Thomas Robert Malthus (1766-1834) sformułował tzw. statyczną teorię zasobów (opublikowana w 1798 r.). W ogromnym uproszczeniu: skoro liczebność ludzkości wzrasta w postępie geometrycznym, a produkcja żywności - arytmetycznym, to nieuniknioną konsekwencją jest przeludnienie, a w następstwie - gigantyczna klęska głodu, towarzyszące jej choroby i globalna wojna o zasoby ("katastrofa maltuzjańska").
Czy Malthus się mylił? Nie do końca (przyrost ludności faktycznie ma - lub przynajmniej do niedawna miała - charakter geometryczny, a światowe zasoby surowców są ograniczone). Dlaczego zatem - pomimo osiągnięcia liczebności powyżej 7 miliardów (a przed końcem obecnego wieku mamy duże szanse przekroczyć 10 miliardów) - ludzkość nie umiera z głodu (pomijając tych nieszczęśników, którzy mieli pecha urodzić się w Jemenie, Somalii lub Etiopii), ani nie musi uciekać się do rozwiązań rodem ze "Skromnej propozycji" Swifta? Na pierwszych zajęciach z makroekonomii wtłacza się studentom do głowy zasadę ceteris paribus. Za Wikipedią: na polski [ten zwrot] tłumaczy się zwykle jako „przy pozostałych warunkach równych” lub „przy tych samych okolicznościach”. Użycie [go] w celu uproszczenia rozumowania oznacza świadome odrzucenie możliwości zajścia pewnych wydarzeń lub warunków, mogących zaburzyć związek między przesłanką a wnioskiem. Malthus nie wziął pod uwagę - bo nie mógł - możliwych skutków postępu technologicznego dla produkcji żywności. A nie mógł dlatego, że rewolucja przemysłowa, która ostatecznie doprowadziła do obecnego stanu wiedzy i techniki - w jego czasach dopiero nabierała tempa (silnik parowy Watta - 1763, parowiec Fultona - 1803, parowóz Stevensona - 1829, ogniwo Volty - 1800, telegraf Morse'a - 1837 itd.). Mechanizacja rolnictwa, nawozy sztuczne itd. - w momencie tworzenia teorii Malthusa wciąż były pieśnią przyszłości.
Nawiasem mówiąc: doktryna zrównoważonego rozwoju, aktualnie królująca m.in. w Unii Europejskiej i wpisana do Konstytucji RP (art. 5) - powstała na gruncie krytyki twierdzeń Malthusa via raport Klubu Rzymskiego ("Granice wzrostu", 1972) i Raport Bruntland ("Nasza wspólna przyszłość", 1987).
Postęp techniczny towarzyszył rolnictwu "od zawsze" - od wynalezienia pługa (ok. 5500 rok p.n.e.). Mogłoby się zatem wydawać, że rolnictwo - jako najbardziej niezbędne do istnienia ludzkości - zawsze będzie chętnie sięgać po efekty postępu technicznego. Od 1869 r. dzięki Miescherowi znamy DNA, od 1952 r. wiemy, że DNA bierze udział w dziedziczeniu (Avery, Hershey i Chase), od 1953 r. znamy jego budowę (Franklin, Wilkins, Watson i Crick), od 1966 r. znamy kod genetyczny i jego rolę w syntezie białek (Holley, Khorane, Matthaei i Nirenberg), a od 1977 r. umiemy DNA sekwencjonować (Gilbert i Sanger). Nauczyliśmy się izolować pojedyncze geny, odkrywać ich funkcje i przenosić je między organizmami. Dlaczego zatem zdobycze na polu genetyki nie zostały zaadaptowane przez rolnictwo w pełni i wszędzie?
Na przeszkodzie - jak niemal zawsze w takich przypadkach - stoi ideologia. A konkretnie antynaukowe zastrzeżenia, formułowane i kolportowane przez wszelkiej maści aktywistów, polityków, lobbystów, ekoterrorystów, szarlatanów i kłamców. Tak jak pierwsza rewolucja przemysłowa miała za przeciwników luddystów (od nazwiska na wpół legendarnego - nie wiadomo czy faktycznie istniał - Neda Ludda), tak rewolucja biotechnologiczna ma swoich neo-luddystów (a raczej rifkinistów - od nazwiska jak najbardziej realnego Jeremy'ego Rifkina, zawodowego aktywisty, który zapoczątkował całą histerię): Greenpeace, Unię Europejską, ruch antyglobalistyczny, lobby "rolnictwa organicznego" i bandę usłużnych pseudonaukowców.
Diabelska kukurydza-mutant-GMO atakuje!
XXI w., koloryzowane
W tym miejscu troll wyjaśni Szanownym P.T. Czytelnikom co ma na myśli, kiedy pisze o "GMO". Chodzi mi głownie o dwa rodzaje modyfikacji genetycznych roślin: te dające odporność na pestycydy (np. na glifosat) oraz te powodujące wydzielanie przez roślinę toksyny Bt (insektycyd, wytwarzany w przyrodzie przez bakterie Bacillus thuringiensis). Oba typy modyfikacji zostały zastosowane do wykreowania setek odmian pszenicy, kukurydzy, rzepaku, bawełny, ryżu i innych roślin. I o nie toczy się większość batalii przeciwko upowszechnieniu GMO. Choć nie tylko, jak widać na przykładzie wojny ze "złotym ryżem".
U podstaw sprzeciwu wobec GMO stoi zupełnie zrozumiały i ogólnoludzki strach przed nieznanym. Dotychczas ze strachem tym zawsze udawało się wygrać dzięki wiedzy - rzetelnej nauce. Jednak źródłem strachu przed GMO jest sama nauka, a podsyca go powszechna ignorancja i świadome kłamstwo. W takiej sytuacji zwycięstwo jest wątpliwe. Dlatego tak ważne jest upowszechnianie wiedzy. Zarówno na temat istoty GMO, jak i na temat szalbierstw przeciwników biotechnologii.
Dlatego troll niniejszym zachęca do lektury wydanej w roku 2017 książki Marcina Rotkiewicza - dziennikarza i popularyzatora nauki - W królestwie Monszatana. GMO, gluten i szczepionki. Na blisko 300 stronach autor rozprawia się z mitami, bzdurami i kłamstwami przeciwników GMO. Przedstawia także sylwetki największych szkodników - pseudonaukowców, polityków i aktywistów, odpowiedzialnych za rozpowszechnianie ww. mitów i bzdur. Przy okazji, zgodnie z tytułem książki, obrywa się mitomanom od glutenu i antyszczepionkowcom/proepidemikom. Szczerze polecam.
Smutna konkluzja trolla jest taka, że antynaukowa postawa jest w dzisiejszych czasach o wiele bardziej rozpowszechniona, niż kiedykolwiek. I jeżeli ten stan nie ulegnie zmianie - prędzej czy później przyjdzie nam zapłacić za to bolesną cenę.
Marcin Rotkiewicz
W królestwie Monszatana. GMO, gluten i szczepionki
Wydawnictwo Czarne
Wołowiec, 2017
296 stron.
Smutna konkluzja trolla jest taka, że antynaukowa postawa jest w dzisiejszych czasach o wiele bardziej rozpowszechniona, niż kiedykolwiek. I jeżeli ten stan nie ulegnie zmianie - prędzej czy później przyjdzie nam zapłacić za to bolesną cenę.
Marcin Rotkiewicz
W królestwie Monszatana. GMO, gluten i szczepionki
Wydawnictwo Czarne
Wołowiec, 2017
296 stron.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz