Dzisiejszy odcinek także nie jest tym, który sobie zaplanowałem jako pierwszy. Jakoś tak się dzieje, że pomysł jest, ale weny by dokończyć wpis brakuje. Zajmijmy się zatem tematem zupełnie innym - filmami kontrowersyjnymi. Uprzedzam lojalnie, że przymiotnik "kontrowersyjny" będę - metaforycznie - odmieniał przez wszystkie przypadki. Tym razem zrezygnowałem z publikowania fragmentów filmów ilustrujących tekst, z przyczyn mam nadzieję dla wszystkich oczywistych. Na ciekawostkę godną podkreślenia zasługuje fakt, że wszystkie omawiane dziś filmy również są ekranizacjami, a jeden z nich opowiada o wydarzeniach historycznych.
Spojrzenie pierwsze, czyli eksplozja przemocy: "The Clockwork Orange" (1971), reż. Stanley Kubrick
Mechaniczna Pomarańcza? A może Nakręcany Człowiek? Ten pierwszy tytuł zdobył już sobie u nas rangę obywatelstwa, ten drugi jednak jest właściwszy - według samego autora pierwowzrou książkowego Anthony'ego Burgessa. W języku malajskim (który Burgess całkiem nieźle znał) orang znaczy człowiek (stąd orangutan - malajskie orang hutan - człowiek lasu), a przez niektórych zapisywany był właśnie (błędnie) orange. Nakręcanym człowiekiem jest zaś bezwolna jednostka, z którą rządowa machina może zrobić wszystko, we własnym ma się rozumieć interesie.
Bezwolną jednostką staje się w końcu Alex (demoniczny Malcolm McDowell), młodociany rzezimieszek, gwałciciel, a w końcu także zabójca (chociaż przypadkowy, a nie mordujący z premedytacją), a przy tym wielki miłośnik twórczości Beethovena. Setki takich Aleksów grasują na ulicach burgessowskiej Anglii, rząd zaś (tu reprezentowany przez kuratora - P. R. Deltoida) nadal nie może dojść do przyczyny tego nagłego wzrostu przestępczości nieletnich. Porzuciwszy badanie przyczyn rząd bierze się za leczenie skutków: oto opracowana zostaje metoda uwarunkowania bandyty tak, aby nie był już zdolny do przemocy czy gwału. Alex robi wszystko, aby załapać się do programu eksperymentalnego zastosowania tej metody - czego przyjdzie mu później żałować. W ramach uwarunkowania obiektowi podaje się leki powodujące mdłości i pokazuje obrazy gwałtu i przemocy, aby - starą sprawdzoną metodą psa Pawłowa - wytworzyć w nim odruch warunkowy, powstrzymujący go przed dokonywaniem czynów przestępczych. Przy okazji niejako, ubocznym skutkiem jest uwarunkowanie u Alexa tych samych odruchów przy słuchaniu Dziewiątej symfonii Ludviga van Beethovena (stanowiła podkład muzyczny do niemego filmu o obozie koncentracyjnym) - co on sam uznaje za rażącą niesprawiedliwość (w powieści uwarunkowanie dotyczyło każdej muzyki). Pokaz skuteczności działania metody zapewnić ma rządowi zwycięstwo w nadchodzących wyborach. Protestujących przeciwko odbieraniu człowiekowi prawa wyboru dobra i zła ucisza się, wskazując na dobro społeczeństwa płynące z "leczenia" przestępców.
Wypuszczony z więzienia "wyleczony" Alex zostaje pozostawiony samemu sobie. Rodzice mają sublokatora, który zajął jego pokój i nie zamierzają porzucać źródła dochodu na rzecz syna marnotrawnego. Dawne ofiary rozpoznają go na ulicy i spuszczają ciężki łomot - przed którym, uwarunkowany, nie może się nawet bronić. Dawni kumple-bandyci - wskutek innego programu rządowego zarekrutowani do policji - wywożą go za miasto i pałują. Zbiegiem okoliczności Alex trafia do domu wywrotowego pisarza, którego kiedyś napadł. Pisarz - wskutek pobicia - porusza się na wózku, jego zbiorowo zgwałcona przez Alexa i jego kumpli żona zmarła. Początkowo Alex nie zostaje rozpoznany, a pisarz-opozycjonista ma zamiar przedstawić jego przypadek w kampanii wyborczej przeciw rządowi. Ale nieostrożność Alexa sprowadza nań rozpoznanie i zemstę pisarza. Odurzony, zostaje zamknięty na poddaszu i zmuszony do słuchania ciągle i ciągle IX symfonii Ludviga van (wygadał się co do skutków ubocznych metody). Doprowadzony do ostateczności rzuca się z okna, pragnąc popełnić samobójstwo.
To co teraz, ha?
Alex budzi się w szpitalu, gdzie po długiej rehabilitacji lekarzom udaje się odwrócić skutki uwarunkowania. Rząd, który boi się skandalu i wciąz walczy o reelekcję, oferuje Alexowi pracę i wynagrodzenie, w zamian za milczenie i poparcie. Pisarz-kaleka zostaje umieszczony w zakładzie dla umysłowo chorych, skąd nie może już nikomu szkodzić. Alex zaś w spokoju może słuchać IX symfonii, rozmyślając o gwałcie i przemocy. Jest bowiem wyleczony jak trza.
Przystępując do realizacji Mechanicznej Pomarańczy Kubrick miał już za sobą co najmniej jeden film, który określić spokojnie można mianem kontrowersyjnego - Lolitę wg prozy Nabokova. Wiedział więc jak przygotować się do walki z cenzorami. Miał także wsparcie A. Burgessa, jako konsultanta. Cóż z tego, skoro od razu zraził go sobie, wybierając jako podstawę scenariusza amerykańską, okrojoną wersję powieści. W oryginale ostatnia część poświęcona jest starszemu już nieco Alexowi, który rozmyśla nad ustatkowaniem się i porzuceniem drogi przestępstwa, w wersji amerykańskiej tę część pominięto. Z młodocianym wiekiem Alexa i niektórych jego ofiar Kubrick poradził sobie tak jak przy Lolicie - upełnoletniając bohaterów. Z przedstawienia częsci jego przestępstw zrezygnował.
A mimo to zarzucano reżyserowi i jego filmowi propagowanie przemocy - szczególnie wśród nieletnich - i "estetyzację przemocy". Podejrzewam, że motywem Kubricka było zderzenie, na zasadzie kontrastu, wrażliwości muzycznej Alexa (który o muzyce Ludviga van mówi praktycznie poezją) i brutalności jego poczynań. Stąd gwałt i pobicie do wtóru śpiewanej przez McDowella piosenki (Singin' In The Rain - jedyna piosenka którą McDowell znał na pamięć, Kubrick kazał mu ją więc zaśpiewać w tej scenie), stąd uwiedzenie dwóch dziewczyn (w książce: gwałt na nieletnich) do wtóru uwertury do Wilhelma Tella Rossiniego. Stąd Beethoven towarzyszący scenom z obozu koncentracyjnego (nie widzimy ich na filmie, opisane są w książce, mówi o nich w filmie Alex).
Kiedy niedługo po premierze w UK w dwóch sprawach kryminalnych z udziałem nieletnich (o zabójstwo i o śmiertelne pobicie włóczęgi), Mechaniczną Pomarańczę wykorzystały w charakterze dowodu powiązanego ze sprawą (jako inspirację sprawców) zarówno obrona, jak i oskarżenie, Kubrick zdecydował o wycofaniu filmu z dystrybucji w UK do końca jego życia. Zakaz ten egzekwował surowo z udziałem swoich prawników. W USA film początkowo otrzymał kategorię X, po przemontowaniu przez Kubricka (głównie scen nagości/seksu) przyznano mu kategorię R.
Krytyka - pomimo kontrowersji - przyjęła film bardzo dobrze: dostał 4 nominacje do Oscara i 3 do Złotego Globu (żadnych nagród), wygrał 7 nagród BAFTA, zdobył nagrodę Hugo.
Spojrzenie drugie, czyli apoteoza bluźnierstwa: "The Devils" (1971), reż. Ken Russell
Film Kena Russella oparty jest na książce Aldousa Huxleya, Diabły z Loudun (1952) oraz bazującej na niej sztuce Johna Whitinga, The Devils (1961). Sam Huxley oparł swoje dzieło na zapiskach z procesu księdza Urbaina Grandiera, oskarżonego przez przeoryszę urszulanek w Loudun - matkę Jeanne des Anges - o czary.
Proboszcz Urbain Grandier (Oliver Reed) z Loudun bynajmniej nie był świętym - żył wg terencjuszowskiej zasady homo sum, humani nihil a me alienum puto. Miał kochanki, okazywał pychę i nieposłuszeństwo przełozonym. A mimo to powszechnie go lubiano i szanowano - może dlatego, że mieszkańcy Loudun - sami nie będąc świętymi - woleli jawnie ułomnego moralnie człowieka jako przewodnika duchowego, niż pozornego świętoszka.
Jednocześnie Grandier zdecydowanie działał w interesie miasta: nie pozwolił na prześladowania religijne lokalnych hugenotów, czynnie walczył z zarazą (co przysporzyło mu wrogów w osobach lokalnego lekarza i pigularza, zwolenników pijawek i suszonej żaby) i - co ostatecznie doprowadziło do jego upadku - nie pozwolił na zburzenie murów miejskich Loudun. W owym czasie bowiem wszechwładny kardynał Armand Jean du Plessis de Richelieu zarządził, iż wszelkie mury miejskie zostać powinny zburzone, aby nie było więcej hugenockich twierdz, które trzeba by zdobywać długotrwałym oblężeniem. Grandier nakazuje przerwać prace wyburzeniowe, okazuje królewski przywilej, zezwalający Loudun na posiadanie murów i udaje się do króla z prośbą o interwencję.
Przeciw nieobecnemu proboszczowi zostaje zawiązany spisek: wikary Mignon, spokrewniony z nim królewski prokurator Trincant, którego córka Philippa - ciężarna - została odtrącona przez Grandiera, ośmieszeni lekarz i aptekarz oraz baron de Laubardemont, który przybył z rozkazem zburzenia murów, poszukują sposobu na zniszczenie niepokornego księdza. Pretekstu dostarcza im przeorysza urszulanek, matka Joanna od Aniołów (Vanessa Redgrave).
Zdeformowana, neurotyczna zakonnica od pewnego czasu doświadcza bowiem ekstatycznych wizji z proboszczem Grandierem w roli Chrystusa, któremu ona - Joanna - oddaje się ciałem i duszą. Wypada podkreślić, że samego Urbaina Grandiera nie spotkała nigdy, widziała go tylko raz (podczas pogrzebu gubernatora), słyszała zaś o nim zewsząd. Grandier podpisał zaś na siebie wyrok, kiedy odrzucił prośbę zauroczonej nim kobiety, aby został spowiednikiem w klasztorze, a ponadto w tajemnicy (która szybko stała się tajemnicą poliszynela) poślubił inną niewiastę. Zaprawdę, nie masz gorszego zawodu miłosnego, niż urażona miłość własna kobiety. Z zemsty przeorysza informuje ojca Mignon o wszystkich romansach i małżeństwie Grandiera, dodając na koniec, że ją samą przywieźć chciał do grzechu i opętał, niechybnie za pomocą czarów. Spiskowcom nie potrzeba niczego więcej.
Sprowadzają do Loudun "zawodowego łowcę wiedźm", ojca Pierre'a Barre i organizują publiczne egzorcyzmy, mające udowodnić wszystkim, jak potwornym zbrodniarzem jest ksiądz Grandier. Egzorcyzmy szybko stają się krwawą farsą: matka Joanna przyznaje się do opętania po zaaplikowanej przemocą lewatywie, pozostałe siostry - którym wcześniej grożono śmiercią, jeśli nie wskażą Grandiera jako czarownika - wpadają w religijno-seksualną ekstazę. W kulminacyjnym momencie pojawia się (w przebraniu) król, przynosząc (jakoby) uzdrawiającą z opętania relikwię. Siostrzyczki pod jej wpływem natychmiast pokornieją, ojciec Barre pada na kolana dziękując Bogu za wybawienie, a roześmiany król demonstruje wszystkim puste puzderko - udowadniając wszem i wobec, że opętanie i oskarżenia o czary są fałszywe, a egzorcyzmy - jedynie sadystycznym teatrum ku uciesze gawiedzi. Po odejściu króla niezrażony Barre kontynuuje egzorcyzm, który ostatecznie przeistacza się w orgię z udziałem zakonnic i figury Chrystusa.
Powracający akurat w tym momencie Grandier zostaje natychmiast aresztowany i poddany przesłuchaniu, a później torturom. Spiskowcom nie udaje się go jednak zmusić do przyznania się do winy. Mimo to zostaje skazany na spalenie żywcem na stosie. Kat obiecał mu wprawdzie, że udusi go przed podpaleniem stosu, ale na skutek machinacji ojca Barre i ojca Mignon (ten ostatni nabiera w końcu przeświadczenia, że Grandier zapewne jest niewinny) - Grandier umiera w straszliwych męczarniach. Równocześnie de Laubardemont daje rozkaz do wysadzenia murów obronnych, co wywołuje ogólną panikę.
Po egzekucji de Laubardemont odwiedza matkę Joannę, przynosząc jej zwęgloną kość udową Grandiera i informując, że ojciec Mignon został zamknięty w azylu dla obłąkanych, za głoszenie niewinnosci spalonego proboszcza. Pozostawia przeoryszę kompletnie załamaną.
Ojciec Barre udaje się polować na czarownice w innej częsci Francji. Nie niepokojona przez nikogo, wypuszczona z więzienia żona Grandiera, opuszcza Loudun.
FIlm otrzymał kategorię wiekową X (adult only) w UK i USA, w niektórych krajach nigdy nie wyświetlono go w całości, w innych wydanie kompletne nigdy się nie ukazało. Najczęściej ofiarą nożyc cenzorów padały sceny egzorcyzmu (obnażające się zakonnice, orgia z udziałem figury Chrystusa), wizje Joanny (w których Grandiera ukazywano jako Chrystusa, z powodu erotyzmu jakim były nacechowane) czy scena masturbacji Joanny zwęgloną kością Grandiera (w widzianej przeze mnie wersji - 108 min - tej sceny nie ma, w przeciwieństwie do scen wymienionych wcześniej). Nieco rzadziej - realistyczna scena tortur i scena egzekucji. We Włoszech film był zakazany (głównie z powodu sposobu przedstawienia w nim religii), co nie przeszkodziło mu w otrzymaniu nagrody na festiwalu w Wenecji (1971, kategoria najlepszy film zagraniczny).
Gdzie kontrowersja? Mimo swoich wszystkich wad proboszcz Grandier jest zdecydowanie najbardziej ludzki i najbardziej pobożny ze wszystkich przedstawionych w filmie postaci. Wszyscy inni sportretowani w nim ludzie kościoła są albo sadystami, albo skorumpowanymi politykami, albo szaleńcami, albo obłudnikami - albo wszystkim po trochu. Przerażający jest fanatyzm wrogów księdza Grandier, szczególnie po ich zdemaskowaniu. Przerażająca jest świadomość, że z fanatyzmem posiadającym władzę wygrać nie można.
Diabły krytykuje się czasem jako film "antykatolicki" - w mojej opinii jest on raczej "antyfanatyczny", nieważne w jakiej religii czy ideologii źródło ma ten fanatyzm.
Spojrzenie trzecie, czyli orgia perwersji seksualnych: "Salo o le 120 giornate di Sodoma" (1975), reż. Pier Paolo Pasolini
Powiedzmy na wstępie jasno: ten film jest obrzydliwy, kropka. Sam oglądałem wersję reżyserską - w dużej mierze nieocenzurowaną (brakuje 2 minut), ale wyłącznie we fragmentach. Całości nie byłem w stanie.
Nawet bardziej obrzydliwy jest jego pierwowzór, niedokończony rękopis Donatiena Alphonse'a Francoisa markiza de Sade, 120 dni Sodomy (1785), który powstał w trakcie uwięzienia autora w Bastylii i który miał stanowić jego magnum opus. De Sade prawie połowę życia spędził albo w więzieniu, albo w azylu dla obłąkanych - czy to na skutek żądań rodziny, czy z polecenia władz (zarówno za monarchii, jak i za republiki i za cesarstwa). Z Bastylii (w której łącznie spędził 10 lat) został przeniesiony, gdyż - zgodnie z przekazami - w dniu 2 lipca 1789 r. miał wykrzykiwać z okna swej celi w kierunku zgromadzonego wokół twierdzy burzącego się ludu Paryża, iż "mordują więźniów Bastylii" - gdyż odmówiono mu codziennego spaceru. Rękopis wówczas zaginął, ku rozpaczy autora. Odnaleziono go później i pierwszy raz ukazał się drukiem w 1904 r., w niemieckim przekładzie. Tekst ten czytałem zarówno po polsku, jak i po angielsku. Zdecydowanie nie polecam.
Treścią "utworu" jest historia sprzysiężenia czterech libertynów: księcia, biskupa, prezydenta i burmistrza - spokrewnionych tak bezpośrednio, jak i przez małżeństwo - którzy zawarli pakt, iż w ciągu 4 miesięcy, w odciętym od świata zamczysku, oddawać się będą najwymyślniejszym perwersjom seksualnym, z udziałem grupy specjalnie wyselekcjonowanej młodzieży płci obojga, własnych żon i czterech wynajętych weteranek najstarszego zawodu świata, które mają zdać relację z doświadczeń swego życia. Pakt zawierał szczegółowe prawa, jakimi rządzić się będzie ta mała "społeczność", złamanie których karane miało być śmiercią winowajcy. Opowieści starych kurtyzan miały zaś stać się inspiracją dla libertynów.
Większą część "dzieła" stanowi katalog najprzeróżniejszych zboczeń seksualnych, w mniejszym lub większym stopniu nacechowanych przemocą (im bliżej końca opowieści, tym przemocy jest więcej i staje się ona coraz wymyślniejsza, coraz częściej wiąże się z trwałym okaleczeniem lub śmiercią ofiar). Libertyni systematycznie torturują i ostatecznie mordują - często w wyszukany sposób - większość mieszkańców zamku. Opisy de Sade'a są pełne odrażających szczegółów.
Pasolini przystępując do ekranizacji rękopisu dokonał szeregu zmian. Przeniósł miejsce akcji z oświeceniowej Francji do faszystowskich Włoch, pod koniec drugiej wojny światowej - do tzw. Republiki Salo (Repubblica Sociale Italiana, Włoska Republika Socjalna). Postarzył większość postaci (de Sade opisywał bowiem mało- i nieletnie ofiary swoich fantazji) - aczkolwiek nie wszystkie i w niektórych rolach obsadził faktycznych nieletnich. Pominął też znaczną część materiału źródłowego (głownie z późniejszych, bardziej brutalnych partii manuskryptu).
Mimo to film pozostał obrazem pełnym przemocy i perwersji seksualnych, jawnie pornograficznym, całkowicie wypranym z erotyzmu, osadzonym w wysmakowanych wnętrzach, z towarzyszeniem delikatnej fortepianowej muzyki. Jest to film o władzy, korumpującej i upodlającej człowieka. Zatruci i opici władzą, jak kleszcz krwią, są faszystowscy dygnitarze, upodlone przez władzę są ich ofiary, które w końcu same - obdarzone cząstką władzy przez swych oprawców - podejmują w finale rolę katów. Oryginalna idea Pasoliniego - potępienie faszyzmu, jako ideologii i władzy opartej na przemocy - całkowicie zagubiła się w otchłani moralnego zepsucia, wylewającej się z ekranu.
Pasolini nie doczekał premiery - został zastrzelony przez poznanego przygodnie młodzieńca (wg niektórych źródeł - kochanka reżysera). Wersję nieocenzurowaną pokazano w Europie (we Francji) tylko raz (a później wyświetlano wyłącznie w Japonii). We Włoszech pokazywano go najpierw wyłącznie w trakcie apelacji od wyroku nakazującego wstrzymanie publikacji, po uzyskaniu kasacji tego wyroku - nikt nie chciał go już oglądać. Film jest oficjalnie objęty zakazem rozpowszechniania w UK, Australii i Finlandii. W trakcie amerykańskiej premiery - festiwal w NYC, 1977 - publiczność wychodziła z kina, gwiżdżąc. Nigdy nie zwróciły się - niskie - koszty produkcji.
Może następnym razem uda mi się w końcu zrealizować moje pierwotne zamierzenie odnośnie początku tego cyklu i opisać... ale może to już następnym razem?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz