wtorek, 28 kwietnia 2015

Troll ogląda #15 - Produkt conanopodobny

Twórczość Ralpha Bakshiego (amerykański reżyser, scenarzysta, producent i animator, ur. 1938) jest trollowi w dużej mierze nieznana. Do niedawna kojarzyłem go wyłącznie jako reżysera i scenarzystę adaptacji undergroundowego komiksu Roberta Crumba Fritz the Cat (1972) oraz reżysera pierwszej, animowanej próby ekranizacji Lord of the Rings (1978). Dla porządku dodajmy, że próba była nieudana, bo wytwórnia (United Artists, która wtedy posiadała prawa do ekranizacji) uniemożliwiła Bakshiemu realizację zaplanowanej trylogii, zmusiła go do skondensowania opowieści do dwóch filmów, a potem zwyczajnie odmówiła nakręcenia kontynuacji. W trakcie zbierania materiałów do wpisu o King of Dragon Pass wpadła trollowi w ręce inna animacja Bakshiego. Oh, boy.

Zagadka: co powstanie ze wspólnego wysiłku rysownika Franka Frazetty, scenarzystów marvelowskich komiksów o Conanie - Roya Thomasa i Gerry'ego Conwaya oraz awangardowego animatora i reżysera - Ralpha Bakshiego? Otóż powstanie Fire and Ice (1983), absolutnie sztampowa, pulpowa historia o mięśniomózgich osiłkach, pięknych kobietach i mrocznej magii. Ale za to jak nakręcona!

Bakshi postanowił bowiem - po raz kolejny - użyć techniki animacji rotoskopowej. Żeby nie zanudzać Szanownych P.T. Czytelników technicznymi szczegółami: dzięki specjalnemu urządzeniu (rotoskopowi) możliwa jest - straszliwie czaso- i pracochłonna - transformacja filmu aktorskiego w animowany, przez odrysowanie każdej kolejnej klatki pierwowzoru jako klatki animacji. Technika pozwala na osiągnięcie bardzo naturalnego efektu ruchu animowanych postaci ludzkich, ale uznawana jest przez niektórych animatorów za zwykłe oszustwo. W ramach prac nad Fire and Ice nakręcono najpierw czarno-biały film z udziałem aktorów, a następnie, pod kierunkiem twórcy pierwowzorów postaci, Franka Frazetty, animatorzy przystąpili do nanoszenia klatek animacji na ręcznie namalowane tła (autorstwa m.in. twórcy Dinotopii, Jamesa Gurneya).  

Główni bohaterowie Fire and Ice: Darkwolf (na górze), Teegra (z lewej) i Larn (z prawej)
odpierają atak Podludzi (dosł. Subhuman; na dole)
Rys. Frank Frazetta, 1983

Fabuła, jako się rzekło, jest sztampowa do bólu: oto Mag Lodu, Nekron, syn złej czarownicy Juliany, planuje podbić świat za pomocą przesuwanych mocą magii lodowców. Kiedy na jego drodze staje mała Północna Wioska - zostaje zniszczona magią Lodu, a jej mieszkańców dorzynają słudzy Nekrona, małpokształtni Podludzie. Jedyny ocalały, Larn, ucieka oprawcom, wycinając krwawy szlak. Tymczasem Nekron posyła emisariuszy na dalekie południe, do Twierdzy Ognia. Pozornie mają oni wynegocjować pokój, polegający na bezwarunkowej kapitulacji przed Nekronem, a po prawdzie mają odwrócić uwagę od porwania córki władcy Kraju Ognia, księżniczki Teegry, przez Podludzi. Juliana zamarzyła sobie bowiem wydać pannę za Nekrona. Dalej też czysta sztampa: dziewczyna ucieka, zostaje ponownie schwytana, ucieka raz jeszcze, wpada w sidła jeszcze innej czarownicy, która ma na pieńku z Julianą i Nekronem, wreszcie spotyka (z przewidywalnym skutkiem) Larna - tylko po to, żeby znów wpaść w łapy Podludzi. Nasz heros próbuje pannę ratować, przez co o mało nie kończy jako trup. Pomaga mu zamaskowany mściciel Darkwolf, z niewyjaśnionych powodów pałający nienawiścią do Nekrona. Finał jest przewidywalny.

Bohaterowie też sztampowi: wszyscy mężczyźni są umięśnieni jak Conan i noszą futrzane przepaski biodrowe, wszystkie kobiety są bujnokształtne, piękne i zmysłowe, noszą jak najmniej, a występują wyłącznie w gatunkach "zła czarownica" i "damsel in distress". Nekron jest białowłosy i szaroskóry, zepsuty do szpiku kości i szalony. Jego słudzy są ciemnoskórzy, brutalni i prymitywni, porozumiewają się chrząknięciami i pojedynczymi słowami.

Trailer

Film traktuję jako trollowe guilty pleasure. Dostałem dokładnie to, czego się - znając nazwiska twórców - mogłem spodziewać. Animacja wytrzymała próbę czasu. Można wprawdzie narzekać na całkowicie nieruchome (aczkolwiek piękne i bardzo szczegółowe) tła - ale są one efektem zastosowanej techniki i należało się ich spodziewać. Muzyka Williama Krafta jest - odpowiednio do nastroju filmu - bombastyczna i pełna patosu.

Troll poleca wszystkim miłośnikom prozy Howarda i grafik Frazetty. A sam ma w planach obejrzeć inny film Bakshiego, Wizards (1977).

BTW: od jakiegoś czasu powtarzane są plotki, jakoby Sony Pictures planowało zrealizować aktorski remake Fire and Ice, z Robertem Rodriguezem na stołku reżysera. W sumie... czemu nie?

2 komentarze:

  1. a już na jesieni ruszają zdjęcia do Conan the Geriatrian, pewnie nie możesz się doczekać? ;>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tego, co czytałem, to marnie to widzę. Wprawdzie film Miliusa uwielbiam, ale wolałbym Conana bazującego na opowiadaniach, a nie na tym filmie. A zipiącego Governatora to w ogóle mogliby sobie darować.

      Usuń