poniedziałek, 15 sierpnia 2016

Troll gra #20 - Słownik gracza 2015, Part II

...czyli trollowego podsumowania roku 2015 ciąg dalszy.

Disclaimer: obowiązują dokładnie te same zasady, co w pierwszym wpisie - 1 litera, 1 hasło. Nadal można zgłaszać propozycje w komentarzach (na blogu lub fb).

Dawno mnie tu nie było. Przeprowadzka, nowa praca, nowe wyzwania - wszystko to sprawiło, że miałem zdecydowanie za mało czasu (i sił sprawczych/mocy przerobowych) na pisanie. Blog pokrył się kurzem. Na okoliczność zbliżających się wielkimi krokami trzecich urodzin postanowiłem go nieco przewietrzyć. Stąd ten wpis.

Powróćmy zatem do wydarzeń roku 2015. Na pierwszy ogień litera H jak Heart of Thorns. Pierwszy - i na razie jedyny - dodatek do wydanego w roku 2012 MMO Guild Wars 2 (dev. ArenaNet, wyd. NCsoft) debiutował w październiku minionego roku. Przyznaję się bez bicia, że zignorowałem go wówczas najzupełniej rozmyślnie. Troll ma za sobą długą i burzliwą historię związków z gatunkiem MMO (może kiedyś je opiszę?), moje uczucia doń oscylują w całej szerokości spektrum między miłością a nienawiścią, nader często przechodząc przez punkt zero - całkowitą obojętność. Premiera Heart of Thorns wypadła właśnie w tym punkcie. 

Oficjalny launch trailer

Wspominam zaś o tym tytule, bo jest jednym z kamieni milowych ewolucji gatunku MMO w zakresie odpłatności. Punktem wyjścia były gry oparte na systemie płatnej comiesięcznej subskrypcji (jak choćby prekursor gatunku, słynna Ultima Online), lecz w obecnych czasach tytuły oparte o abonament stanowią relikt (z bardziej znanych modelu tego trzymają się tylko World of Warcraft i EVE Online) i każda kolejna próba powrotu do przeszłości kończy się mniej lub bardziej spektakularną klapą i przejściem na model free-to-play (z opcjonalnym abonamentem i/lub item shopem) lub buy-to-play (z item shopem). Guild Wars 2 to modelowy przykład tego ostatniego rozwiązania. 

L jak Let's Play. Swoisty fenomen, praktycznie niemożliwy do zrozumienia dla nie-fanów. Jaką bowiem przyjemność można czerpać nie z gry, a z obserwowania tego, jak grają inni? A jednak znacząca liczba znanych trollowi youtuberów-graczy zdobyła sobie liczne grono subskrybentów właśnie publikując zapisy prowadzonych przez siebie rozgrywek. Troll tłumaczy się tym, że lubi oglądać "dobrze rozegrane gry", dzięki czemu może nauczyć się czegoś nowego (względnie: zobaczyć wyniki innych wyborów, niż sam podjął, bez konieczności ponownego rozgrywania kilkudziesięciu godzin tej samej fabuły - troll ma mało czasu na granie). A jakie jest wasze wytłumaczenie, Szanowni P.T. Czytelnicy?

M jak Maxis


I to by było na tyle. RIP, Maxis.

O jak The Order: 1886. Miał być PS4 system seller. Miała być killer app. Wyszło... kilka godzin mniej lub bardziej interaktywnego filmu i takiej sobie korytarzowej strzelanki. W dodatku dychawicznej (ledwie 30 fps w dziwacznej rozdzielczości 1920x800 a.k.a. "cinematic experience" :P). W niniejszym zestawieniu The Order: 1886 pojawia się jako ilustracja do - niestety potwierdzonej - tezy, że aktualna generacja konsol jest niewypałem, jeśli chodzi o moc sprzętu (a patrząc na zamieszczone w poprzedniej część słownika hasło na literkę R - możliwe, że nie tylko...). Z czego producenci konsol doskonale zdają sobie sprawę (co widać po zapowiedziach PS4.5 vel PS4 Neo i Project Scorpio). Postawmy sprawę jasno - już w momencie debiutu obecna generacja konsol prezentowała wydajność przeciętnych PCtów. Od tamtej pory przepaść sprzętowa wyłącznie się powiększała.

Żeby nie było tak różowo - tym razem kamyczek do ogródka PC Master Race. P jak Porty PC i ich jakość. Żałosna, niestety. Jest tak źle, że przy multiplatformowych premierach dobry jakościowo port PC znowu odnotowuje się jako osiągnięcie, a nie spełnienie minimum. Patrz choćby hasło na literę B. A przecież nie trzeba się już męczyć z egzotycznymi podzespołami w rodzaju 7-rdzeniowego Cella napędzającego PS3 czy 3-rdzeniowego PowerPC z Xboxa360. Obecna generacja konsol to przecież znana od bardzo dawna architektura x86. Dlaczego więc jakość portów PCtowych wciąż pozostawia tak wiele do życzenia? Przecież teza o tym, że na PC się nie gra została już dawno uśmiercona, jako bzdurna. Troll nie jest zwolennikiem teorii spiskowych, więc ich tu nie będzie przywoływał. Troll jest za to zwolennikiem brzytwy Hanlona.

Golenie raz

W charakterze promyka nadziei wystąpią (czasem nawet całkiem niezłe) porty starszych gier z konsol, w które gracze PCtowi wreszcie mogą zagrać.

Q jak QTE. Troll serdecznie nie znosi QTE (Quick Time Events). Szczególnie jeśli występują w dialogach i/lub przerywają znienacka sekwencje nieinteraktywne. Durny trend, który powinien raz na zawsze wymrzeć. Niestety, jakoś nie chce.

A skoro mowa o QTE, to pod literą T mamy hasło TellTale Games Inc. Producent tasiemcowych serii gier wydawanych w odcinkach, bazujących na cudzych IP (adaptacje przygodówek Sam & Max czy Monkey Island; serii komiksowych Fables (The Wolf Among Us) i The Walking Dead, powieści/serialu Game of Thrones, czy produkcji takich jak Borderlands, a nawet Minecraft). Chwalonych (choć nie zawsze) za jakość fabuły, ganionych za podłą jakość techniczną (liczne bugi itp.). 
Trend wydawania gier w odcinkach całkiem nieźle się przyjął (przynajmniej tym razem - troll pamięta pierwsze, nader żałosne, próby - z końca ubiegłego wieku). Najwidoczniej rynek i infrastruktura techniczna (dystrybucja cyfrowa przede wszystkim) musiały dojrzeć. Inni developerzy/wydawcy także dostrzegli swoją szanse i mniej lub bardziej udanie starają się ją wykorzystać (Life is Strange, dev. Dontnod Entertainment, wyd. Square Enix; Dreamfall Chapters dev. & wyd. Red Thread Games).

Ostatni wpis z tej serii, obejmujący brakujące litery - Soon(...ish). 
Jak dobrze pójdzie - jeszcze przed podsumowaniem roku 2016.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz