czwartek, 5 listopada 2015

Troll ogląda #20 - Fetchez la vache!

Rok 1975 obfitował w różnorakie wydarzenia. Zakończyła się wojna w Wietnamie. Na rynek wszedł Altair 8080, jeden z pierwszych mikrokomputerów opartych na intelowskim procesorze 8080. Radziecka stacja kosmiczna Salut-3 planowo spłonęła nad Pacyfikiem.

W świecie kultury także był to rok wyjątkowo owocny: premierę miała Ziemia Obiecana Wajdy, powstał zespół Iron Maiden, Queen nagrał i wypuścił nieśmiertelną Bohemian Rhapsody, premierę miał wspominany już przez trolla The Rocky Horror Picture Show

A 3 kwietnia owego pamiętnego roku odbyła się premiera Monty Python and The Holy Grail.

Logo. Oraz Black Beast of Aaaaargh.

Zaznaczyć należy, że w temacie Pythonów troll jest absolutnie i kompletnie nieobiektywny. Kocham bowiem ich dzieła miłością wielką i co nieco szaloną.

Trupę Monty Pythona tworzyło pięciu komików brytyjskich - Graham Chapman, John Cleese, Eric Idle, Michael Palin i Terry Jones - oraz import z USA - animator Terry Gilliam. Chapman i Cleese poznali się na studiach w Cambridge, tam też studiował młodszy od nich Idle. Palin i Jones studiowali razem w Oxfordzie, a Gilliama ściągnął z USA Cleese. Poszczególni członkowie grupy pracowali ze sobą w rożnych konfiguracjach przy produkcji kilku programów telewizyjnych dla BBC, aż wreszcie wszyscy razem zebrali się, by stworzyć wiekopomne dzieło, które do historii rozrywki przeszło jako Monty Python's Flying Circus (1969-1974, reż. Ian MacNaughton i John Howard Davies).

Od lewej: Gilliam, Jones, Cleese, Palin, Chapman, Idle

45 odcinków Latającego Cyrku to była jazda bez trzymanki. Pythoni wspinali się na coraz to nowe szczyty absurdu. A ilekroć zdawało się, że dalej już nie można - kolejny odcinek udowadniał, że owszem, jak najbardziej, można, proszę samemu zobaczyć. Najśmieszniejszy dowcip świata. Skecz z papugą. Ministerstwo głupich kroków. Człowiek o nieprawdopodobnie długim nazwisku. Pieśń drwala. Hiszpańska Inkwizycja (której nikt się nie spodziewał). Obrona przed uzbrojonymi w owoce. Same perełki. Do tego charakterystyczne animacje Gilliama i inne, stałe elementy programu (jak rycerz z gumowym kurczakiem, ogłaszający różnym takim, że już nie są śmieszni). Wiele z tych skeczy weszło do światowego dziedzictwa popkultury, wielokrotnie pojawiając się w rożnego rodzaju formach, przeróbkach, nawiązaniach i cytatach. W końcu formuła serialu się wyczerpała, a Pythoni ruszyli na podbój dużego ekranu.

England, 932 AD. A nie, wróć, najpierw napisy początkowe.

Jeśli ktokolwiek miał jakieś wątpliwości, jak Pythoni podejdą do swojego debiutu fabularnego - pierwszych kilka minut powinno je całkowicie rozwiać. Majestatyczny łoś, który ugryzł czyjąś siostrę i przyczynił się do zwolnienia ekipy przygotowującej napisy początkowe (a potem zwolnienia odpowiedzialnych za zwolnienie poprzedniej ekipy. Oraz dyrektorów firmy wynajętej do dokończenia po poprzednikach) rozbija 4th wall dokumentnie. Ale dzięki niemu mamy okazję przekonać się, jak wygląda film, zrealizowany przez 40 specjalnie szkolonych ekwadorskich lam górskich, 6 wenezuelskich lam czerwonych, 142 meksykańskie lamy skandujące, 14 północnochileańskich guanako (blisko spokrewnionych z lamami), Rega Lamę z Brixton, 76000 lam bateryjnych, z Farmy "Llama-fresh" Ltd. niedaleko Paragwaju (oraz Terry'ego Gilliama & Terry'ego Jonesa).

Nie żartowałem z tymi lamami...

Teraz już można.

England, 932 AD.

Studio Pythonów (specjalnie założone Python (Monty) Pictures Limited) nie dysponowało wystarczająco dużym budżetem, żeby zapewnić odpowiednią liczbę koni. Serio, w filmie o średniowieczu jest cały jeden koń, w jednej scenie. Poradzono sobie z tym w typowo pythonowski sposób: rycerze poruszali się udając jazdę konną, a ich giermkowie uderzali o siebie połówkami kokosa. Skąd kokos w średniowiecznej Anglii? A skąd ja mam wiedzieć? Może jaskółka przyniosła?

Król Artur (Graham Chapman) wyruszył w objazd swego królestwa, poszukując dzielnych rycerzy, którzy dołączą do niego w zamku Camelot. Króla poznajemy po tym, że nie jest cały uwalany gównem i wybierają go wodne zdziry rzucające mieczami. Niestety, mieszkańcy królestwa okazali się nieskorzy do współpracy. Także pierwszy spotkany rycerz - Czarny Rycerz, który właśnie pokonał Zielonego Rycerza - okazał się bucem. Nieustraszonym, ale nadal bucem.

None shall pass! 

Na szczęście Artur natknął się na uczonego rycerza, w naukowy sposób podchodzącego do ludowych zabobonów nt. czarownic ("She turned me into a newt!" "A newt?" "I got better."). Tak oto do kompanii dołączył Sir Bedevere (Terry Jones). Po nim dołączyli inni. Dzielny Sir Lancelot (John Cleese). Cnotliwy Sir Galahad (Michael Palin). Sir Robin, Nie-tak-dzielny-jak-Lancelot-ale-prawie-walczył-ze-Smokiem-z-Angnor-prawie-postawił-się-Kurczakowi-z-Bristolu-i-osobiście-obszczał-się-w-Bitwie-pod-Badon-Hill (Eric Idle). A także Sir Nie-występujący-w-tym-filmie.

I tę kompanię Bóg wybrał do odnalezienia Świętego Graila.

Już w pierwszym napotkanym zamku, należącym do Guya de Lombard, natknęli się na przeszkodę nie do przebycia. Trzymający wartę Francuzi najpierw obrzucili ich gradem obelg ("Your mother was a hamster and your father smelled of elderberries!"), a potem gradem zwierząt gospodarczych, od tytułowej krowy poczynając. Niestety, fortel Sir Bedevere, polegający na wykorzystaniu królika trojańskiego, okazał się mieć kluczową wadę i nasi bohaterowie musieli zrezygnować ze szturmu. Postanowili zatem rozjechać się po całej krainie i poszukiwać Graila osobno.

Jedyna scena z udziałem konia

Sir Robin, podróżujący w kompanii ulubionych minstreli, natknął się na straszliwego trzygłowego rycerza i - no cóż - he buggered off!

Brave Sir Robin ran away (No!)
Bravely ran away, away (I didn't!)
When danger reared it's ugly head
He bravely turned his tail and fled (No!)
Yes, brave Sir Robin turned about (I didn't!)
And gallantly he chickened out
Bravely taking to his feet (I never did!)
He beat a very brave retreat (All lies!)
Bravest of the brave, Sir Robin! (I never!)

Sir Galahada, któremu groziło niejasne, acz z całą pewnością straszliwe niebezpieczeństwo ze strony 160 dziewic, w wieku od sweet 16 do 18 i pół, uratował Sir Lancelot. Wbrew woli zainteresowanego.

Król Artur i Sir Bedevere natknęli się na Starego Człowieka w Scenie 24 (Terry Gilliam) i poznali tajną i pełną niebezpieczeństw drogę do Graila. Oto pewien Enchanter zna drogę do jaskini, do której od dawna nie wszedł żaden człowiek. Za jaskinią leży Gardziel Wiecznego Niebezpieczństwa, przez którą przerzucony jest Most Śmierci...

Zanim jednak ruszą w dalszą drogę będą musieli dostarczyć żywopłot Rycerzom, którzy mówią "Ni!". A potem dostarczyć drugi żywopłot. A potem ściąć najpotężniejsze drzewo w lesie przy użyciu... śledzia!

Sir Lancelota wystrzelona z okna wieży wiadomość zawiodła do kraju mokradeł, gdzie w jedynym i niepowtarzalnym stylu wdarł się do zamku i uratował nadawcę wiadomości przed niechcianym ślubem ("She's beautiful. She's rich. She's got huge.... tracts of land."). No, powiedzmy.

Po tak niebezpiecznych przygodach kompania w pełnym składzie ruszyła na poszukiwanie Enchantera ("There are some who call me...Tim."). To dzięki jego przewodnictwu trafili do jaskini, w której mieszkała straszliwa Bestia z Caerbannog!

...with nasty, big, pointy teeth!

Dzięki użyciu Świętego Granatu Ręcznego z Antiochii ("I Pan powiedział: Wpierw wyjąć musisz świętą Zawleczkę, potem masz zliczyć do trzech, nie mniej, nie więcej. Trzy ma być liczbą, do której liczyć masz i liczbą tą ma być trzy. Do czterech nie wolno ci liczyć, ani do dwóch. Masz tylko policzyć do trzech. Pięć jest wykluczone. Gdy liczba trzy jako trzecia w kolejności osiągnięta zostanie, wówczas rzucić masz Święty Granat Ręczny z Antiochii w kierunku wroga, co naigrawał się z ciebie w polu widzenia twego, a wówczas on kitę odwali. Amen."), Bestia odwaliła kitę i nasi bohaterowie odkryli ostatnie słowa Józefa z Arymatei, prowadzące ich do Zamku Aaargh. W chwilę potem zostali napadnięci przez animowaną Czarną Bestię z Aaaaargh. Dzięki szczególnie korzystnemu zbiegowi okoliczności (i kolejnemu przebiciu 4th wall) Bestia przepadła, a Rycerze Króla Artura udali się na Most Śmierci. Tylko trzem z nich udało się go przebyć bez szwanku.

I oto kiedy wreszcie dotarli do Zamku Aaargh, kiedy Grail praktycznie był już w ich dłoniach na ich drodze stanęła ostatnia, straszliwa przeszkoda: Francuzi z zamku Guya de Lombard i ich ostateczna zniewaga. Tego Artur nie mógł już puścić płazem. Wielka armia stanęła na jego wezwanie. Grały surmy, brzęczała broń. Armia rzuciła się do wspaniałej szarży...

...i wtedy policja zamknęła Artura, Bedevera i Lancelota za zabójstwo historyka i kazała się wszystkim rozejść. Koniec.

Spodziewaliście się mniej porąbanego finału?

Monty Python and The Holy Grail to dzieło kultowe. Cytaty i nawiązania do niego pojawiają się w najróżniejszych utworach popkultury od dnia premiery po dziś dzień. Czarny Rycerz, Święty Granat Ręczny, Most Śmierci czy Bestia z Caerbannog to te najpopularniejsze. Wspomnijmy tylko Holy Hand Grenade z serii Worms, rzadkie spotkanie losowe z The Bridge of Death z Fallouta 2 czy Bun-Buna (królik z nożem sprężynowym...) z komiksu Sluggy Freelance, który zawędrował do dwóch serii sci-fi autorstwa Johna Ringo (w jednej - Council Wars - występuje jako samoświadome AI w formie uzbrojonego, morderczego królika, w drugiej - Legacy of the Aldenata - jako ...wielotonowy superczołg, zdolny niszczyć całe miasta). 

Troll poleca.











Najlepszym filmem w dorobku Monty Pythona pozostaje natomiast Monty Python's Life of Brian (1979, UK, reż. Terry Jones), z którego pochodzi ten hicior:

...zaśpiewany przez pozostałych Pythonów na pogrzebie Grahama Chapmana

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz